Promocja!

Martwy

 George Bataille

  • seria: Granice Wyobraźni
  • redakcja serii: Paweł Próchniak
  • przekład: Sławomir Królak
  • posłowie: Paweł Próchniak
  • redakcja tomu: Renata Zając
  • projekt okładki: Joanna Paterek
  • ilość stron: 56
  • ISBN: 978-83-927752-1-8
  • data wydania: 25-06-2010

16.00 

Opis

Georges Bataille szuka niemożliwego. Chce być świadkiem „gwałtownego przystępu do tajemnic istnienia”. Dlatego uparcie podąża za pragnieniem – rozjątrzonym i milczącym. Dlatego pisze „zachowując w sobie pytanie otwarte jak ranę”. Jego dzieło wyrasta z niepokoju. Jest to niepokój myśli stającej wobec prawdy, która jawi się jako noc sensu, prawdy otchłannej, zamieszkującej miejsce okryte trwogą. I jest to też niepokój wyobraźni – wychodzącej naprzeciw ciemności istnienia.

Paweł Próchniak

Bataille, który prowokuje.
Bataille, który bulwersuje.
Bataille, który przekracza wszystko, co w literaturze jest do przekroczenia.

Stawia pytania o granice.
A wszystko to przepuszczone przez genialny umysł jednego z najwybitniejszych myślicieli XX wieku, prekursora postmodernizmu.

Informacje dodatkowe

Seria

Granice wyobraźni

Redaktor

Paweł Próchniak

Przekład

Sławomir Królak

Projekt okładki

Joanna Paterek

Ilość stron

56

ISBN

978-83-927752-1-8

Data wydania

Artur Lewandowski
Uniwersytet Łódzki

Umarły wciąż żywy
[rec. G. Bataille, Martwy, przeł. S. Królak, posłowiem opatrzył P. Próchniak, Wydawnictwo Pasaże, Kraków 2010.]

Krótkie opowiadanie zatytułowane Le Mort, napisane przez Bataille’a w roku 1944  podczas pobytu w miasteczku Tilly (Normandia), nie zostało wydane za jego życia. Ukazało się dopiero w 1967 roku za sprawą J. J. Pauverta, który zdecydował się opublikować tę „najkrótszą i, być może, najmroczniejszą z jego powieści”[1]. I rzeczywiście, mamy do czynienia z dziełem tchnącym ponurością; doskonale odzwierciedla ono wszakże zarówno aurę mistyczno-transgresyjnej myśli Bataille’a, jak i stan ducha samego twórcy, żyjącego w trudnych latach II wojny światowej na progu załamania, we wzrastającym poczuciu osamotnienia i alienacji.

Martwy to kontrowersyjne, jeśli nie wręcz blasfemiczne opowiadanie o niezwykle złożonej pod względem ideowym konstrukcji, pełne zawoalowanych odniesień teologiczno-mistycznych, podszyte głęboką refleksją antropologiczno-filozoficzną, przesycone niepowtarzalną symboliką, bez znajomości których próba rozszyfrowania jego treści skazana jest na porażkę. Dzieło to jest bluźniercze (czy przynajmniej subwersywne w stosunku do tradycji metafizyczno-teologicznej) już w samym graficznym i konstrukcyjnym wyrazie. Dwadzieścia osiem krótkich rozdziałów relacjonujących wydarzenia to jednocześnie obrazy do kontemplacji, perwersyjne akty liturgiczne. Są to sceny utrwalające mękę Marii, głównej bohaterki opowiadania, etapy kaźni naśladujące stacje Drogi Krzyżowej. Podpisy u dołu stron, w tradycji chrześcijańskiej odsyłające do chwalebnej martyrologii, tutaj rzeczowo informują o kolejnych fazach erotycznego i mortualnego rozprzężenia. Nie należy jednak sądzić, że zamysł Bataille’a wyczerpuje się w dysymulacji i parodii Golgoty, w świętokradczym epatowaniu tym, co niskie, wulgarne, zwierzęce. Odpowiedniość pomiędzy Marią a Chrystusem jest znacznie głębsza – w obu przypadkach ostatecznym celem jest czystość, miłosna ofiara, pojednanie w śmierci i poprzez śmierć, którego dostępuje się po gehennie żywota.

Tyle że świętość Marii jest apoteozą suwerennej woli zatraty i nie łączy się z pragnieniem zbawienia duszy po śmierci ani z chęcią zachowania osobowej tożsamości. W świecie, w którym Bóg umarł, Maria jest ekstatyczką konfrontującą się z nicością. Sakralny jest w niej rozkiełznany erotyzm, mający swą podstawę w rozpaczy i zwrócony ku niemożliwemu, którego zew wyzwala w niej nadludzką namiętność, kulminującą w całkowitej anihilacji i rozproszeniu (analogon mistycznej nostalgii za utraconą ciągłością). Namiętność bezgraniczną, nie szukającą wybiegów, odrzucającą paktowanie z wymogami samozachowania i petryfikacji jaźni w profanicznym świecie rzeczy. Ma więc rację Michel Surya, gdy zauważa, iż „w Martwym Bataille idzie dalej niż kiedykolwiek, gdyż nie ma tu śmierci otwierającej się na erotyzm, lecz erotyzm i obsceniczność są przygotowaniem do śmierci. […] Najbardziej obsceniczna spośród opowieści Bataille’a jest więc jednocześnie najbardziej surowa i sakralna”[2].

Martwy rozpoczyna się śmiercią i śmierć jest jego ostatnim słowem. Bataille dąży do ukazania korelacji między śmiercią, erotyzmem i świętością, w której nadmiar pożogi namiętności jest nie mniej surowy i zdyscyplinowany, nie mniej też traumatyczny i abnegacyjny niż asceza (skądinąd zdaniem Bataille’a podszyta resentymentem). Otchłań otwierająca się w Marii, intensywność pasji, która popycha ją na bezdroża szaleństwa, mają przyczynę w śmierci jej męża Edwarda: „Gdy Edward padł martwy, rozwarła się w niej czeluść, przeciągły dreszcz przeszył ją i uniósł wzwyż niczym anioł”[3]. Śmierć apodyktycznie stygmatyzuje Marię swym piętnem, otwierając w niej ranę, której w świecie ziemskim, skończonym i przypadkowym, nic nie może zasklepić. Zarazem zaś owa bezmierność bólu, rozjątrzonego pragnienia, bezsilności i rozpaczy, jest warunkiem martyrologicznej komunikacji, wywłaszczającego z osobowości otwarcia się Marii na tajemnicę głębi, która pochłonęła Edwarda. Porażenie tym, co nieodwracalne – śmiercią ukochanego – sprawia, że Marii, „nieobecnej, poza sobą, pogrążonej w powolnej ekstazie, zgnębionej”, pozostaje już tylko desperackie eksplorowanie wszelkich konsekwencji imperatywu zatraty. Lęk i zafascynowanie, trwoga i chorobliwa ekscytacja rozdzierają Marię, powodując, że płonie ona nieustannie. I właśnie ta bezinteresowna męka, pomieszanie, cierpienie wyzwalają ją ze świata profanicznego, rozbudzają w niej wolę eksperymentacyjnego przełamywania granic, a testując kolejne środki dostępne straceńczej determinacji, wieńczą jednostkowy los w jedyny możliwy sposób – zatratą.

Maria, wygnana z domu demonicznym lękiem, zatrzymuje się u progu oberży. Jest noc, lecz jest to noc mistyczna, noc tajemnicy. Od nocy ciemnej świętego Jana od Krzyża różniąca się tym, że opuszczenie, izolacja, odosobnienie duszy są tutaj absolutne; u kresu doczesnej wędrówki nie czeka na nią nic – nie ma bowiem Boga, śmierć nie stanowi przejścia, lecz jest definitywna. Sztuczne światło pomieszczenia opromieniające ciemność, z której nadeszła, oraz gwar wiejskiego szynku zagłuszający ciszę, w której jest zatopiona – kontrast witalności i bujnej ekspresji życia z chłodem nimbu śmierci – wywołują w Marii wahanie: „Oszołomiona zatrzymała się przed drzwiami, zdjęła ją trwoga na myśl o przekroczeniu progu karczmy. […] Poczuła drżenie, jednak napawało ją ono rozkoszą”[4]. Wejście do oberży jest momentem transgresyjnym. Maria wie, że wkraczając tam, przekreśla możliwość zawrócenia ze ścieżki zatraty. Wyzwala to w niej grę sprzecznych motywacji. Jednakże komunikacyjna rana, trans rozpaczy zmuszają ją do stłumienia w sobie naturalnego strachu i poddania się impetowi fatalnej konieczności.

Gospoda, pospolite, obskurne miejsce rozrywki, staje się przestrzenią, w której dokonuje się stopniowa dezintegracja osobowości Marii – jej rozpad w równej mierze cielesny, co duchowy. Posępne upojenie uwalniające ciało spod kurateli trzeźwej świadomości, eskalacja odrazy i wulgarności paradoksalnie stymulujące erotyczną wolę transgresji, wiodą Marię do stanu zobojętnienia, nieludzkiej apatii, gdzie kruszeją wszelkie instancje wiążące nas ze światem. Poprzez serię ekscesów dewastujących jej godność i odzierających ją z intymności Maria zbliża się do wytęsknionej ciągłości, oznaczającej unicestwienie, śmierć; im niżej upada, im bardziej porywa ją wir orgii i skrajne wycieńczenie ducha, tym staje się jaśniejsza i świętsza. Trudno nie dojrzeć tutaj (podobnie jak w Madame Edwardzie) transpozycji w nowoczesne realia źródłowej erozji podstaw metafizyki, dawnego gnostyckiego wątku, spektakularnie ujawnionego w nauczaniu Karpokratesa, który zalecał wyczerpać do dna każdą możliwość grzechu i zbrodni, by ukazać nietykalność najgłębszej podstawy człowieka (pneumy). Bataille wskazuje na ową dialektykę szczytu i otchłani, prowadzącą Marię w objęcia Thanatosa: „Czuła, że przenika ją światło i mróz, że bez opamiętania wylewa swe życie do ścieku. […] Nie była już oddzielona od Edwarda”[5]. O niewygasłym entuzjazmie Marii, o jej wzniesieniu się ponad uniwersum skończonych, antropologicznych projektów, zarazem także o wewnętrznej odpowiedzi na zew śmierci, świadczy jej tęsknota za światłem, za słońcem; nostalgiczne ewokowanie światłości dokonuje się pośród drastycznych scen seksualnych, pośród nocy osłaniającej przejawy prostackiego orgiazmu pijanych chłopów: „Spróbowała podnieść ostrożnie głowę, ale wyczerpana, osunęła się z powrotem na ziemię, mimo to dochowała jednak wierności światłu, listowiu, leśnym ptakom. […] Maria była w zgodzie ze słońcem, mimo targającej nią złości”[6].

Zło, na którego pastwę bezinteresownie wydaje się Maria, źródłowo oznaczające wszystko to, co stanowi zagrożenie dla koherencji naszej jaźni i dla naszego osobowego trwania, jest jednak jedyną drogą do autentyczności i prawdziwej wolności – w przypadku Marii oznacza ono dręczące pragnienie niemożliwego, stające się u niej obsesją zjednoczenia z nieżyjącym Edwardem. Dokonać się ono może wyłącznie w perspektywie śmierci, bowiem tylko zniszczenie siebie, bytu jednostkowego i trwale zamkniętego w obrębie własnych granic, umożliwia komunikację[7] i otwiera na całość istnienia, symbolizowanego właśnie przez słońce bezproduktywnie wyzbywające się nadmiaru energii, zbytkownie szafujące tak życiem, jak śmiercią.

Personifikacją śmierci, upostaciowaniem największej nieczystości (symbolika szczura), jak i sobowtórem Edwarda, jest w Martwym hrabia, którego w delirycznym (resp. ekstatyczno-mistycznym) stanie świadomości, gdzie nikną wszelkie jednostkowe różnice między bytami i momentalnie odsłania się prześwit innego świata, Maria utożsamia chwilowo z ukochanym. Prowokując hrabiego, do którego odczuwa jedynie nienawiść i wstręt; sprawia, że idzie on z nią do domu, gdzie spoczywa ciało zmarłego męża. Tam też wygasa jej pasja i wieńczy się jej męka. Maria pragnie dostąpić niemożliwego w chwili, gdy żyjący sobowtór oraz martwy ukochany znajdują się w jednej przestrzeni, gdy to, co niskie, zespala się z tym, co święte, w jedno mgnienie szansy, szczytu. Wyzwoleniem od principium individuationis, ostatnią niewyczerpaną jeszcze egzystencjalną możliwością, korelatem metafizycznej konieczności domykającej krąg rozpaczy, jest samobójstwo. Maria popełnia je z rozmysłem, sięgnąwszy po truciznę, kwitując rzecz sakramentalnym: „Dokonało się[8]. Rozpętany żywioł pochłania również hrabiego, który wracając od Marii, wpada do studni; jego śmierć egzemplifikuje tragizm i absurd świata bez reszty przypadkowego, w którym „rozpętanie namiętności jest jedynym dobrem […] od kiedy nie ma już Boga. Nie ma już w nas nic, co zasługuje na miano sacrum czy dobra, oprócz rozpętania namiętności[9]”. Tak więc stawką literackiego przedsięwzięcia Bataille’a jest próba ukazania w dyskursywnym języku tego, co niemożliwe, odsłaniającego się w erotycznym pragnieniu, które znajduje kres w śmierci niszczącej tożsamość nośnika pożądania. Stawką tą jest również doprowadzenie języka do granic, przy których świętość może zostać zaledwie wskazana i intuicyjnie przeczuta. Świętością tą jest świat ciągłości, który dla nas, istot zanurzonych w czasie, jest niedostępny, który jednak odsłania się pod postacią gejzeru sił natury – wypieranego i ujarzmianego w toku kulturacji nadmiaru. Bataille mówi na końcu: „Pozostało jedynie słońce”, wskazując na wyniosły i obojętny symbol całości, który trwa niewzruszony mimo mortualnej pożogi pochłaniającej każdą z postaci tragedii.

Recenzowane dzieło znane jest już polskiemu czytelnikowi. Pod tytułem Umarły przełożone zostało przez zasłużonego dla humanistyki (zwłaszcza zaś dla udostępnienia polszczyźnie transgresyjnej, poststrukturalistycznej i postmodernistycznej literatury francuskiej) Tadeusza Komendanta[10]. Nowe tłumaczenie, dokonane przez Sławomira Królaka, daje sposobność, by raz jeszcze odnieść się do jednego z najważniejszych opowiadań Bataille’a. Ponadto wypełnia ono lukę na rynku księgarskim, jako że tamten pamiętny przekład jest dziś trudno dostępny, zaś w zeszłorocznym wznowieniu Historii oka, dokonanym przez wydawnictwo „Słowo/obraz terytoria”, Umarłego zabrakło. Ponowny przekład Le Mort świadczy także o chwalebnym niesłabnącym zainteresowaniu twórczością francuskiego myśliciela. Rzec by się chciało, że pod względem stylistycznego pietyzmu Martwy góruje nad Umarłym. Porównując wszakże oba przekłady pod kątem merytorycznym, uznać je trzeba za jednakowo przejrzyste i wiernie oddające frenetyczny tembr oryginału. Bieżące wydanie Le mort opatrzone jest ponadto instruktywnym (i efektownym) posłowiem autorstwa Pawła Próchniaka, pozwalającym wniknąć w złożoną problematykę opowiadania, jak i w podstawowe założenia myśli Bataille’a. Żałować można tylko, że skoro książeczka, jaką jest Martwy, liczy tak niewiele stron, Wydawnictwo Pasaże nie zdecydowało się na wersję dwujęzyczną, oferującą komfort obcowania z duchem i literą pierwowzoru. Niemniej należy się radować z tego, że Umarły odżył jako Martwy i udostępniony został miłośnikom (po)nowoczesnej literatury francuskiej, sprawiając zwłaszcza satysfakcję admiratorom twórczości Bataille’a. Dobrze byłoby móc się spodziewać, że jest to inicjatywa, która, po wznowieniu Historii oka i niedawnym przekładzie Łez Erosa, ośmieli do wydawania dotychczas nie tłumaczonych na polski dzieł Bataille’a.

 

[1] M. Surya, Georges Bataille. An intellectual biography, translated by K. Fijalkowski and M. Richardson, London-New York 2002, s. 318.

[2] G. Surya, op. cit., s. 321.

[3] G. Bataille, Martwy, przeł. S. Królak, Kraków 2010, s. 5.

[4] G. Bataille, Martwy, op. cit., s. 7.

[5] G. Bataille, Martwy, op. cit., s. 18.

[6] G. Bataille, Martwy, op. cit., s. 32, 36.

[7] „Człowiek zostaje natychmiast zwrócony wszechświatu tylko przez rozpalającą się w nim miłość”, G. Bataille, Miłość istoty śmiertelnej, przeł. I. Kania, w: tenże, Historia oka i inne historie, przeł. T. Komendant, W. Gilewski, I. Kania, Kraków 1990, s. 293.

[8] G. Bataille, Martwy, op. cit., s. 37.

[9] G. Bataille, Le mal dans le platonisme et le sadisme, w: tenże, Œeuvres complètes, t. VII, Paris 1976, s. 373, cyt. za: K. Matuszewski, Georges Bataille – inwokacje zatraty, Łódź 2006, s. 41.

[10] Por. G. Bataille, Umarły, przeł. T. Komendant, w: tenże, Historia oka i inne historie, op. cit.